Sandstock 2015
Koniec Ramadanu w 2013 roku przyniósł środowisku omańskich ekspatów fatalną wiadomość. Ministerstwo Turystyki do spółki z Policją i paroma innymi organizacjami wprowadziło w życie zakaz grania muzyki na żywo w klubach i restauracjach. Z dnia na dzień wrzące nocnym życiem hotelowe puby stały się pustymi przybytkami z ?atrakcją? w postaci DJ-a. Społeczności Muskatu czy Salalah straciły okazję do posłuchania zespołów które uatrakcyjniały weekendowe spotkania. W klubach czy pubach w większości występowały sprowadzane z zagranicy zespoły, wspierane przez kilka lokalnych grup. Po ogłoszeniu zakazu zagraniczne bandy zwinęły się w inne miejsca a te lokalne straciły szanse pokazywania się publiczności i zarobku. Jedyną okazją do grania pozostały prywatne imprezy. Póki co największą imprezą tego roku był bez wątpienia Sandstock.
Jak nietrudno się domyślić nazwa tej imprezy nawiązuje do dwóch rzeczy piasku i pamiętnego festiwalu. I właśnie taki mikro Woodstock miał odbyć się na oddalonej o dwie godziny jazdy od Muskatu pustyni Wahiba Sands. Zaproszenia na imprezę dostawaliśmy mejlami, z wyraźnym zakazem publikowania jakichkolwiek informacji o tej imprezie na mediach społecznościowych. Miejscem koncertu była spora dolina pomiędzy diunami. Organizatorzy rozstawili scenę i swój obóz na południowym końcu a reszta doliny i okoliczne wydmy zajęli biwakowicze. My swój namiot rozbiliśmy ok 15:00 na skraju obozu, kilka godzin później liczba namiotów podwoiła się!
Zapowiadał się wspaniały biwak, dzieciaki szybko znalazły sobie towarzystwo - ulubioną zabawą była pustynna odmiana jazdy na desce - sandboarding!! Dorośli rozpoczęli integrację i biesiadowanie. Koncert rozpoczął się ok 15, zagrało jedenaście zespołów. Ostatni z nich zakończył oficjalną część imprezy kilka minut po drugiej w nocy a party trwało do rana. Rozmawiając później z organizatorami - oceniali oni liczbę przybyłych ludzi na ok trzy tysiące? Ranek powitał nas chłodem, termometr w samochodzie pokazywał 9 stopni!! Szybko spakowaliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w drogę powrotną do Muskatu. Za rok też przyjedziemy!!
Norbert Janusz