Koń arabski
Koń arabski dawniej i dzis
Nie ma chyba na świecie zwierzęcia tak sławnego, jak koń czystej krwi arabskiej. Nawet ludzie, którzy nigdy nie interesowali się końmi, znają nazwę tej rasy. Koń arabski jest odważny, dumny i niesamowicie piękny, stanowi kwintesencję tego, czym koń być powinien, jest przodkiem przeważającej większości końskich ras wyhodowanych przez człowieka ? i przedstawicielem jedynej rasy, która nie została przez nas stworzona. Cóż w nim takiego fenomenalnego?
Powstanie konia arabskiego zostało opisane w świętej księdze islamu, Koranie, następującymi słowami: ?Zanim Bóg ukończył wielkie dzieło stworzenia i ulepił z gliny człowieka, zwrócił się do wiatru południowego słowami: uczynię z ciebie stworzenie, w które włożę potęgę i chwałę moich przyjaciół, a poniżenie nieprzyjaciół moich. Wiatr odpowiedział: - Stwórz. Wtedy wziął Bóg garść wiatru i stworzył zeń konia. - Ja ciebie stwarzam koniem i nazywam arabskim. Przywiązuję dobro i szczęście do kosmyka twojej grzywy nad czołem. Bogate łupy będą zdobyte na twoim grzbiecie, a moc będzie z tobą, gdziekolwiek byś się znalazł?. Ta sama księga poświęca wiele miejsca traktowaniu koni arabskich przez ich właścicieli, twierdząc jasno, że ten koń to największe dobro, jakie może posiadać człowiek; araba nie można uderzyć, zabicie źrebięcia karane ma być śmiercią, zaś kastracja ogiera to grzech śmiertelny, za popełnienie którego nie idzie się do nieba! Nie ma na świecie drugiego zwierzęcia, któremu jakiekolwiek księgi religijne poświęcałyby tyle miejsca i czyniły je tak ważnym w ludzkim życiu.
Historia konia arabskiego nie sięga co prawda wcześniej niż historia człowieka, to jednak zaczyna się niezwykle dawno, bowiem nawet pięć tysięcy lat temu. Już dwa i pół tysiąca lat przed naszą erą Arabowie posiadali przy swoich namiotach stada niewielkich, wytrzymałych pustynnych koników ? według niektórych podań pierwszymi udomowionymi końmi arabskimi były klacz Baz i ogier Mashab. Badacze historii koni zaś sugerują, że bezpośrednim przodkiem koni rasy arabskiej może być gatunek uznany za najstarszy na świecie ? kuc kaspijski, który również posiada wysoką odsadę ogona i wklęsły profil kości nosowej; powstanie tego konika datuje się na około 6000 lat p.n.e. , a jego protoplastą jest rodzaj prehistorycznego konia, tak zwany koń typu IV. Sami Arabowie znają z kolei opowieść o królu Sulejmanie, który dla przebłagania Boga za zapomnienie o oddawaniu mu czci kazał zabić swoje konie, które były owego zapomnienia powodem. Pięć klaczy, które uciekły na pustynię, ocalało; jedna z nich była źrebna, a narodzony z niej ogierek dorósł i łącząc się z pozostałymi klaczami, dał początek koniom arabskim. Klacze te nosiły imiona: Koheilah, Obeyah, Dahmeh, Shuwaimeh i Saklavieh, co znaczyło w przybliżeniu: ?ta o ciemnej oprawie oczu?, ?ta z ogonem jak peleryna?, ?ta o bardzo ciemnej sierści?, ?ta ze znamieniem na szyi? oraz ?ta wysoko unosząca nogi w galopie?.
Inna z arabskich legend mówi znowuż, że przodkowie koni arabskich wywodzą się ze stada koni posiadanych przez proroka Mahometa. Prorok trzymał stado przez długi czas bez dostępu do wody, gdy więc je wypuścił, spragnione konie pognały do wodopoju, a wówczas Mahomet zawołał je z powrotem do siebie. Spośród wszystkich rumaków jedynie pięć klaczy usłuchało wezwania i zawróciło, nie napiwszy się wody, i one stały się matkami wszystkich koni arabskich na świecie. Co ciekawe, w każdej z legend jest to pięć klaczy i w każdej noszą one te same imiona.
Arab to koń niewielki ? wzrostem zazwyczaj nie przekracza 152 cm. Jest jednak fenomenem wśród innych ras koni w zasadzie z każdego możliwego powodu ? poczynając od budowy fizycznej, kończąc na legendarnej wytrzymałości i charakterze. Na pierwszy rzut oka daje się zauważyć niewielka głowa z szerokim czołem, krótką częścią pyskową, wypukłością miedzy oczami zwaną jibbah oraz w przeważającej większości wklęsłym profilem ? głowa ta stanowi znak rozpoznawczy araba. Drugim znakiem jest wysoko osadzony i wysoko noszony ogon. Często jednak nawet sympatycy koni nie wiedzą, że owa odsada spowodowana jest samą budową anatomiczną araba. Jego kręgosłup wygląda inaczej niż u pozostałych ras, gdyż arab ma o jeden krąg żebrowy więcej, co daje mu charakterystyczny łuk szyi i piękne osadzenie głowy, oraz o dwa kręgi ogonowe mniej, co ma związek ze wspomnianym noszeniem ogona. Zaś charakterystyczna sylwetka, którą można wpisać w kwadrat, a nie w prostokąt jak u innych koni, wiąże się z posiadaniem przez araby tylko pięciu, a nie sześciu jak u innych ras, kręgów lędźwiowych.
Myliłby się jednak ktoś, kto sądziłby, że cześć, jaką otaczano konie arabskie, powodowała, że były rozpieszczane przez hodowców. Wręcz przeciwnie, to włąsnie warunki, w jakich wzrastały i żyły, stały się przyczynkiem do utrwalenia w nich odporności, siły i wytrwałości, z jakich słyną do dziś. Koń arabski od źrebięcia skazany był na stałe braki jedzenia i wody oraz długotrwałe przebywanie w palących promieniach słońca, co było pierwszą selekcją stada, a u tych źrebiąt, które przeżyły, wyrabiało niezwykłą wytrzymałość i odporność, a także umiejętność maksymalnego wykorzystania każdej dostępnej odrobiny nawet najmniej wartościowego pożywienia. Taki koń nie miał w sobie ani grama zbędnego tłuszczu, za to wyćwiczone mięśnie i szczupłe, ale silne nogi pozwalały mu bez nadmiernego zmęczenia przemieszczać się w równomiernym tempie całymi dniami, pokonując nierzadko setki kilometrów. Kolejnym sprawdzianem, już dla dorosłych koni, były organizowane przez hodowców wyścigi, nierzadko na niewyobrażalnych dystansach, podczas których koniom nie pozwalano na odpoczynek ani nie dostawały one pozywienia i wody, a te, które nie dawały sobie rady, nie były nigdy wcielane do hodowli. W tych surowych warunkach dokonywała się bezustanna selekcja naturalna, eliminująca osobniki słabe, chore i z jakichkolwiek innych powodów niezdolne przetrwać.
Podstawą stada były klacze, które selekcjonowano ze względu na dzielność i przydatność użytkową (także, jeśli nie przede wszystkim, jako wierzchowce bojowe), dla ogiera wielkie znaczenie miała też uroda. Pochodzenie konia dokumentowano właśnie wskazując jego rodowód od klaczy-założycielki danej linii (często linie hodowlane oznaczano przydomkami pochodzącymi od imienia pierwszej klaczy), a sposoby doboru ogierów i selekcji klaczy do hodowli nierzadko stanowiły rodzinne tajemnice, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Niezwykle dbano o to, by wykluczyć z charakteru koni ewentualną agresję, złośliwość czy płochliwość, rozwijano przyrodzoną odwagę, łagodność i inteligencję, tworząc konia wszechstronnego i z żywym temperamentem, którego można było wykorzystać zarówno w ogniu walki, jak i do uczenia jazdy kilkuletniego dziecka, konia błyskawicznie reagującego na bodźce, lecz jednocześnie cierpliwego i łatwego w użytkowaniu.
Jednak konie arabskie różniły się między sobą wyglądem i predyspozycjami. Mówi się o sześciu typach, jakie sobą reprezentowały, uznawanych przez Beduinów za odrębne podtypy, których nie powinno się krzyżować ze względu na ryzyko zatracenia w późniejszych pokoleniach charakterystycznych dla nich cech. Nazywały się one (według najbardziej rozpowszechnionej wersji zapisu) Kuhailan, Saklavi, Munighi, Hadban, Hamdani i O?Bajan. Obecnie jedynie o trzech z nich wiemy dosyć dużo, by je charakteryzować, gdyż typy Hadban, Hamdani i O?Bajan rozpłynęły się w pozostałych. Kuhailan, Saklavi i Munighi zaś są w pełni określone ? czym były i czym powinny być.
Kuhailan to arab najbardziej użytkowy, przeznaczony głównie do wykorzystania w walce i na forsownych wyprawach, najsilniejszy, najwytrwalszy i najdzielniejszy. U niego najmniej liczyła się uroda, ważniejsza była silna, zwarta budowa i wybitna odporność na trudne warunki. Jak wieść niesie, wychowywano je, zapewniając im schronienie przez słońcem jedynie od czasu do czasu. Jednocześnie to kuhailan był najbardziej cenioną przez Beduinów odmianą mimo swojej toporności i często prostego profilu pyska. Jego maść była zawsze gniada. A gdyby przeanalizować znaczenie imion klaczy z legendy o królu Sulejmanie, można by doszukać się w ich połączeniu opisu kuhailana ? konia o ciemnej maści, czarnej oprawie oczu, efektownym ruchu i wysoko unoszonym gęstym ogonie; co do znamienia, to czasami wspomina się o tak zwanym ?znamieniu Mahometa? ? wyglądającym jak spiralnie zwinięta sierść na środku piersi, które to znamię jest znakiem szczególnego błogosławieństwa.
O tym, jak bardzo kuhailany były cenione, świadczy fakt, że w późniejszych czasach, gdy europejskie wyprawy po konie czystej krwi arabskiej docierały na Półwysep Arabski, gniadych klaczy-kuhailanek nawet nie pokazywano kupcom, sprzedawano im jedynie ogiery. Najsławniejsze trzy legendarne kuhailanki, sprowadzone w XIX wieku do Polski, późniejsze założycielki najsławniejszych polskich hodowlanych linii żeńskich, Gazella, Mlecha i Sahara, były siwe na skutek jakiegoś ?genetycznego mezaliansu? ? gdyby tak nie było, Polacy nigdy nie zobaczyliby ich na oczy, a polska hodowla, znana i sławna na całym świecie, być może nigdy by taką się nie stała..
Saklavi wyróżniały się spośród innych koni arabskich niewątpliwą urodą. Zawsze siwej maści, miały drobniejszą budowę, choć mogły być wyższe od kuhailanów. Nie wykazywały tak ogromnych predyspozycji użytkowych, jak ich gniadzi pobratymcy. Ich wartość kryła się w zestawie cech, które obecnie zwane są ?typem? lub ?bukietem? arabskim ? składały się na to proporcjonalna, delikatna budowa, niewielka główka o zawsze wklęsłym profilu oraz zdolność do fenomenalnego, wydajnego kłusa z pokazową fazą zawieszenia w powietrzu. Saklavi miały zawsze zapewniony dostęp do cienia ze względu na ich mniejszą odporność, a prawdopodobnie też na problemy z przegrzewaniem i możliwymi chorobami skóry ze względu na białą sierść. Te konie Arabowie sprzedawali Europejczykom bez względu na ich płeć.
Trzecią znaną do dziś odmianą były konie w typie munighi, obowiązkowo maści kasztanowatej. Najbardziej charakterystyczną cechą dla nich była szybkość, w której przewyższały pozostałe. Z wyglądu były wyższe, zdecydowanie suchej budowy, często z niżej osadzonym ogonem, a ich sylwetka dawała się wpisać w prostokąt. Twierdzi się, że ze wszystkich odmian koni arabskich to właśnie munighi miały w sobie najmniej typowej orientalnej urody. Metodą ich wychowu był chów bezstajenny, przebywały więc całą dobę na otwartej przestrzeni. One również bez problemów trafiały w ręce Europejczyków.
Konie arabskie trafiały do Europy, w tym Polski, najprawdopodobniej już od XV wieku wraz z najazdami plemion ze wschodu. Nazywane były wówczas końmi orientalnymi, lecz już wtedy bardzo je ceniono jako wierzchowce silne, wytrwałe i niezrównane w bitwie. Pierwszy udokumentowany zapis o hodowli arabów pochodzi z czasów króla Zygmunta Augusta i dotyczy stadniny w Knyszynie w okolicach Białegostoku. Jednak te wzmianki nie pozwalają na ocenę skali osiągnięć hodowlanych. Dopiero XIX wiek przynosi Polsce wielką sławę i zarazem jest czasem wypraw po konie arabskie na Daleki Wschód, ku plemionom Beduinów. Niektóre z tych wypraw leżą u prapoczątków istnienia kuhailanów na polskich ziemiach.
Pierwsza, o której warto wspomnieć, to wyprawa zorganizowana przez Juliusza Dzieduszyckiego dla jego własnej stadniny. W jej wyniku około roku 1840 ? 1845 w stadninie w Jarczowcach zamieszkało kilka arabów czystej krwi. Pomiędzy nimi znajdowały się trzy siwe klacze, które sprzedano jako nieprzydatne do hodowli na skutek genetycznej nieprawidłowości powodującej siwe umaszczenie. Klacze te nosiły imiona Gazella, Mlecha i Sahara i pomimo swej wady były najczystszymi kuhailankami, jakie kiedykolwiek do Polski sprowadzono. Zanim jednak w naszym kraju pojawił się ogier, który okazał się w hodowli kuhailanów równie ważny, jak one, musiało minąć niemal pół wieku. Jednak doczekaliśmy się założyciela najstarszego kuhailańskiego rodu męskiego ? w 1876 roku do Jarczowiec przybył gniady kuhailan Krzyżyk, który dał podstawy rodowi koni silnych, wytrwałych, o ognistym temperamencie. Kilka lat później, w 1885, w stadninie w Babolnej zamieszkał Kuhailan Adjuze, którego ród w czystej postaci jest już dziś stracony. I wreszcie w 1931 roku z Bahrajnu do stadniny w Gumniskach przyjechały pod opieką Bogdana Ziętarskiego dwa sławne ogiery ? Kuhailan Haifi, założyciel największego kuhailańskiego rodu w Polsce, oraz roczny Kuhailan Afas, który niestety zaginął podczas II wojny światowej pozostawiwszy zbyt mało potomków, by nie trwały do dziś kłopoty z utrzymaniem jego rodu.
Arabowie, jak już wspominałam, nie uznawali krzyżowania między sobą poszczególnych odmian koni czystej krwi arabskiej. Na gruncie polskiej hodowli do lat sześćdziesiątych XX wieku to założenie było, w mniejszym lub większym stopniu, honorowane i uznawane za słuszne. Potem jednak uznano to najwyraźniej za niepotrzebne ograniczenie, hodowla otworzyła się na połączenie ?wszystkiego ze wszystkim?, a szczególnie kuhailańskiej dzielności i wytrzymałości z saklaviańską delikatnością i pokazową urodą ? co daje w pierwszych dwóch pokoleniach wspaniałe efekty, ale w perspektywie grozi zatratą zarówno jednego, jak i drugiego, i przerasowieniem nie idącym już bynajmniej w parze z wartościami użytkowymi tak cenionymi niegdyś u koni arabskich. W latach sześćdziesiątych władze nakazały nawet likwidację stadnin nastawionych na hodowlę arabów w typie kuhailana jako nierentownych. Obecnie polska hodowla, jak już wspomniałam, jest najsławniejsza na świecie, na coroczne prestiżowe aukcje w Janowie Podlaskim przyjeżdżają kupcy ze wszystkich krajów, które uważają się za znaczące w hodowli tych wspaniałych zwierząt łącznie z krajami arabskimi, a w Stanach Zjednoczonych jednymi z najbardziej pożądanych są konie określane jako ?pure polish?, czyli te o czysto polskim rodowodzie. Jednak niektórzy hodowcy zastanawiają się, czy aby na pewno niemal całkowita zatrata poszczególnych typów i eksterierowe wymieszanie, z jakim mamy do czynienia, na pewno w perspektywie następnych lat dadzą pozytywne efekty...
tekst Maria Zagnińska
zdjecia Glen Jacobs