Vinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo SliderVinaora Nivo Slider

Majlis Al Jinn ? miejsce spotkania Dżinów

Utworzono: 03 listopad 2015
Norbert Janusz

Myślę, że każdy z nas, choć raz w życiu zaciekawił się tematem magii. Być może była to wizyta u wróżki, próba wywoływania duchów we wczesnym dzieciństwie, czasem oglądanie popularnych filmów o duchach, czy chociażby czytanie bajek o lampie Aladyna. Dlatego słysząc nazwę miejsca, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza ?miejsce spotkania Dżinów?, podjęliśmy decyzję by tam pojechać.

Wolny weekend, goście z Polski i chęć pojawienia się w miejscu, gdzie jeszcze nas nie było, złożyło się na wspólny wyjazd ostatecznie prowadzący nas na pustynię, ale o tym innym razem.

Aby dojechać do Majlis Al Jinn, wioski, w której znajduje się jedna z dziesięciu największych jaskiń na świecie, należy kierować się z Muscat w stronę Sur. Trasa jest dość ciekawa, bo jeśli ktoś nie zwiedzał jeszcze zbyt dużo w Omanie to jak najbardziej może zaplanować sobie wycieczkę w tym kierunku. Na trasie mijamy zjazd na Quriyat, gdzie znajduje się ogromna tama i śliczne widoki, które skojarzyły mi się za pierwszym razem z naszym polskim Morskim Okiem, a następnie Sinkhol, czyli ogromy ?lej krasowy? w ziemi wyrzeźbiony naturalnie, wypełniony w środku wodą, której kolor jest wynikiem mieszania się wody słodkiej i słonej. 

 

Kawałek dalej po prawej stronie od głównej drogi widnieje tablica z napisem ?Fins?. Zjeżdżając tym zjazdem nie kierujemy się jednak na wcześniej wspomniane Fins, ale odbijamy w prawo na Wusal. Już po chwili kończy się przeuroczy asfalt, a zaczyna droga kamienisto-piaszczysta, po przejechaniu której, nasz środek transportu będzie zdecydowanie nadawał się do umycia. Początkowo można by rzec, że trasa ta, to nic specjalnego poza kilkoma garbami zrobionymi z grubych sznurów, ale już po niewielkim odcinku drogi zaczyna się przygoda. Z dobrego serca, w tym momencie radzę Wam ? nie zapuszczajcie się tam innym samochodem jak tylko 4×4 i to pod warunkiem, że wiecie jak takim samochodem jeździć, albo macie z sobą doświadczonego w tym temacie kierowcę.

Niektóre podjazdy na pierwszy rzut oka były, delikatnie mówiąc, lekko strome, ale chyba na szczęście ktoś kiedyś przetestował pokonywaną przez nas drogę i w trudniejszych miejscach wylany był asfalt, przez co łatwiej było zmierzyć się kolejnymi odcinkami samochodowej wspinaczki. O dziwo droga była bardzo spokojna, nie licząc wspomnianego powyżej ?offroadowego? ukształtowania terenu i wjeżdżając na górę nie spotkaliśmy ani jednego pojazdu, ale to chyba lepiej, bo mijanie się tam momentami mogłoby być nie lada wyczynem.

Zanim dotarliśmy do interesującej nas wioski, minęliśmy kilka domów, niewyglądających do końca na zamieszkałe, ale może ta pustka spowodowana była dniem świątecznym, czyli piątkiem i porą odpoczynku.

Wioska Majlis Al Jinn położona jest we wschodniej części gór Al-Hadżar, na terenie zwanym, Salmah Plateau, na wysokości ponad 1300m n.p.m. Jednak mimo takiej wysokości temperatury dochodzą tu nawet do 40?C.

Inna temperatura jest podobno w środku jaskini, bo jak podają różne przewodniki tam temperatura wynosi jakieś 17-18?C. Niestety nie dane było się nam przekonać się o tym, bo jak można się doczytać w różnych źródłach, od 2008 roku zakazano schodzenia do jaskini z uwagi na zbyt mocne niszczenie się tego cudu natury. Należy dodać, że wcześniej było to możliwe, ale pod opieką wykwalifikowanego instruktora, ponieważ wysokość tej komory, w jej najwyższym punkcie wynosi 120 m, natomiast powierzchnia dna to około 58 tyś. m?. Światło do całej jaskini wpada przez 3 otwory, do których można dojść z wioski bez problemu, a co gorsze ? w nocy, nie mając wiedzy o takim miejscu można by tam wpaść bo wejścia te nie są w jakikolwiek sposób zabezpieczone.

 

Podobno w planach jest przekształcenie tego miejsca w atrakcję turystyczną z profesjonalnym zapleczem i obsługą, ale myślę, że jak wszystko, tak i to, musi nabrać tu ?mocy urzędowej?.

Na marginesie można dodać, że gdybyśmy mieli jednak problem ze znalezieniem wejścia do tej jaskini, wystarczy zapytać dzieci, które przybiegają do nas jak tylko wjedziemy na teren wioski by próbować sprzedać jakieś woreczki z piaskiem, trawą czy kamieniami, a później niczym górskie kozice biegają po gorących kamieniach bosymi stopami, towarzysząc nam aż do wyjazdu.

Dodam tylko jeszcze, tak dla formalności, że my żadnego Dżina niestety bądź może ?stety? nie spotkaliśmy?

 

Joanna Dera